Trening zawodowego sportowca a trening rekreacyjny – czym się różnią, i czy każdy z nas powinien trenować jak jego idole? Temat wpadł mi do głowy, kiedy to raz za razem natrafiłem na artykuły oraz nagłówki brzmiące „TRENUJ JAK RONALDO” czy „TRENING MISTRZA ŚWIATA NA SILNE RAMIONA” itp.
Czym zatem różni się trening zawodowca od amatora?
Przede wszystkim celem. Trening profesjonalistów ukierunkowany będzie w stronę osiągania możliwie najlepszych wyników sportowych w bardzo konkretnie określonym czasie.
Dla kontrastu osoby uprawiające sport rekreacyjnie, bądź też rywalizujące hobbystycznie na poziomie amatorskim, trenują głównie w celu poprawy ogólnej sprawności. A co za tym idzie (a przynajmniej powinno) polepszenia stanu zdrowia i szeroko pojętej jakości życia na co dzień.
Wyżej wspomniane zróżnicowanie w celu będzie mocno determinować to, jak ten trening będzie zaprogramowany. Plany treningowe profesjonalistów będą składały się najczęściej z jednej bądź dwóch jednostek treningowych dziennie. Dodatkowo ich przygotowania to także sesje fizjoterapeutyczne, masaże oraz inne czynności wspomagające regenerację. Sprawa wygląda tak, ponieważ stałe poprawianie wyników sportowych po latach uprawiania dyscypliny wymaga przesuwania granic wytrzymałości naszego organizmu coraz dalej. Z tego też powodu trening zawodowca będzie wiązał się z dużą liczbą przeciążeń.
Przysłowiowy Kowalski mający na głowie pracę, dwójkę dzieci oraz budowę domu w trakcie, niekoniecznie gotowy jest sprostać takiemu nakładowi, który ma mu co najwyżej dać sześciopak. Ba! Nawet jeśli jest On super ambitny i mentalnie nastawiony na taki “hardcore”, dzięki któremu poczuje się jak sportowiec, jego układ ruchu, a już na pewno zapełnione obowiązkami życie prywatne, nie jest na to gotowe.
W skrócie – szybki i skuteczny przepis na uraz/przepracowanie/chroniczne zmęczenie/zawód/rozwód (wybierzcie co chcecie).
Pamiętajcie zatem, że jeśli wasze życie nie zależy od wygrania najbliższego buissnes run’u, zrobienia 40cm w łapie czy talii osy na wakacje, to najzwyczajniej w świecie nie ma sensu korzystać z planów tzw. Prosów.
Nic nie daje takich efektów jak systematyczna praca. Nie zawsze na 100%, ale zawsze wykonana. Przez długi okres czasu. To da Ci prawdziwą poprawę jakości życia, nie 8 tygodni piekła, które ktoś wrzucił do internetów.
Autor artykułu: Adrian Morąg