Kiedy w 2013 roku wchodziłam na 4 piętro bloku, w którym mieszkałam, dopadła mnie myśl o tym, do jak złego stanu doprowadziłam swoje ciało. Niosłam zakupy i ledwo przebierając nogami, dyszałam jakby moje życie za kilka chwil miało się skończyć. To był dzień kiedy powiedziałam sobie dość! Tak dalej być nie może. Rozpoczęłam proces odchudzania. Od tego momentu wiele zdarzyło się w moim życiu. Dwa razy wracałam do sylwetki po ciąży, moje ciało zmieniło się nie do poznania.
Co się dzieje, kiedy za bardzo skupiamy się na celu?
O tym jak trudno jest wypracować wymarzoną sylwetkę wie każdy, kto choć raz odchudzał się czy rzeźbił mięśnie. Gdzie leży klucz do rozwiązania zagadki dotyczącej tego, że jednym udaje się osiągać swoje cele, a innym nie? Było upalne lato, a ja wyszłam na pierwsze od lat bieganie, rano już zjadałam jogurt, na obiad dietetyczne, bliżej nieokreślone „coś”, a kolacja dopiero przede mną. Już burczy mi w brzuchu i marzę o tym, co będzie na śniadanie kolejnego dnia. Po około czterech dniach byłam już na skraju. Mój mózg zaczął domagać się czekolady. Jeszcze nie zdążyłam schudnąć, a już miałam dosyć. Musi być jakieś inne rozwiązanie. I było.
Co pomoże Ci osiągnąć upragnioną sylwetkę?
Przełomowym było dla mnie odkrycie teorii dotyczącej budowania nawyków. Proces dążenia do upragnionej sylwetki z reguły u większości z nas wygląda tak samo. Ustalamy sobie cel (- 20 kg), planujemy w głowie strategię (codzienne ćwiczenia, dieta, nie jedzenie słodyczy) i zaczynamy. Budujemy sobie w głowie obraz samego siebie, szczuplejszego i szczęśliwszego i na tym opieramy swoje działania. Niestety okazuje się, że to nie wystarczy. Motywacja po kilku dniach wyparowuje, a my zostajemy z gorzkim poczuciem, że przez następny rok nie zjemy niczego co uwielbiamy, bo przecież jesteśmy na diecie. I tak oto po czterech dniach wszystko się sypie, a my zajadamy nasze niepowodzenie wszystkim co jest pod ręką.
Małe kroki, wielkie zmiany.
Co dała mi wiedza o budowaniu nawyków? To, że każda najmniejsza zmiana skierowana na cel jest ważna. Kiedy codziennie ulepszamy nawyk o 1%, wypracowujemy strategię, która działa i koniec końców doprowadzi nas do upragnionej sylwetki. Od tego czasu wprowadzone przeze mnie zmiany na stałe pozwalają utrzymywać moją wagę w ryzach. Mimo dwóch ciąż, łączenia życia zawodowego z prywatnym, oraz całego uwielbienia dla Netflixa i czekolady już nigdy nie wróciłam do czasów, w których na wiadomość „w tym bloku nie ma windy” robiłam wielkie oczy i przed zapukaniem do drzwi przez kilka minut łapałam oddech.
Co w takim razie jest najważniejsze?
Codzienne usprawnianie i wdrażanie jednego nawyku pozwoli Ci wypracować strategię, która pomaga w walce o upragnioną sylwetkę, Niezależnie od tego czy zrzucasz zbędne kilogramy czy budujesz masę mięśniową ważnymi elementami są dieta i sport. Wybieraj trzy nawyki miesięcznie, nad którymi będziesz pracować, a one będą pomagać Ci osiągać cel. Ciągłe skupianie się na efekcie końcowym może być demotywujące, a we wprowadzaniu zmian chodzi o to, żeby były trwałe, a nasze ciała takie jak pragniemy, żeby były. Najlepsze i najtrwalsze nawyki to takie, które opierają się na czterech filarach: muszą być oczywiste, atrakcyjne, łatwe i satysfakcjonujące. Co to oznacza? Że oczywistym i łatwym będzie, picie wody która stoi obok Ciebie, a atrakcyjnym będzie, kiedy po bieganiu, zrobisz sobie satysfakcjonującą, smaczną kolację.
Nie doceniamy małych zmian, a tak naprawdę to one są odpowiedzią na pytania „dlaczego innym się udaje, a mnie nie”.
Autor artykułu: Anna Gorczyńska