Większości ludzi słowo “dieta” kojarzy się z męczącymi ograniczeniami, liczeniem kalorii, niesmacznymi, nudnymi posiłkami, byciem ciągle głodnym bądź odwrotnie-przejedzonym. No sam dyskomfort! Tymczasem dieta to po prostu sposób odżywiania, to co jemy na co dzień. Oczywiście, są różne rodzaje “diet”, czyli sposobów organizowania posiłków, dobierania produktów itp. Kiedy spojrzymy w ten sposób, pytanie o to, czy dieta musi być restrykcyjna, nabiera nieco innego sensu.
Przede wszystkim warto sobie zadać pytanie, po co jemy? Podstawowym zadaniem jedzenia jest dostarczenie organizmowi energii i budulca do przeprowadzania rekcaki biochemicznych i procesów naprawczych. Już ta perspektywa pokazuje, że to, co ląduje na naszym talerzu, będzie bezpośrednio przekładało się na stan naszego organizmu. Druga kwestia to określenie naszych potrzeb zdrowotnych, sylwetkowych, ale też tych wynikających z trybu życia. Zupełnie inaczej będzie odżywiać się młoda mama, karmiąca piersią, inaczej sportowiec, startujący w zawodach. No dobrze, załóżmy, że jednak naszym celem jest redukcja masy ciała-z taki rodzajem diety najbardziej kojarzą się restrykcje żywieniowe. Internet jest pełen wspaniałych pomysłów na to, co jeść, żeby schudnąć jak najbardziej spektaktularnie. Wyrzucić węglowodany, tłuszcze, owoce, gluten, nabiał… wstaw dowolne. I owszem, często takie zalecenia doprowadzą do upragnionej wagi, ale niestety z ogromnym kosztem psychoemocjonalnym. Gdy z dnia na dzień porzucamy ulubione produkty, a zaczynamy sięgać po rzeczy, które nigdy wcześniej nie trafiały do naszego menu, bardzo łatwo o szybko narastającą frustrację. O ile na początku, niesieni zapałem, motywacją i wizją naszego nowego, pięknego ciała, trzymamy się wszyskich nowych zasad, o tyle im dalej w las, tym trudniej. Jeśli jest to dieta z deficytem kalorycznym, pojawia się też głód, uczucie “niedojedzenia”. Gdy do tego dochodzi myśl, że NIE WOLNO MI ZJEŚĆ CZEKOLADY/CHIPSÓW/FRYTEK przez kolejne pół roku, bardzo łatwo o porzucenie innych zdrowych nawyków. Tak drastyczne zmiany to po prostu za dużo na raz. Nawyk wypracowuje się min. 3 tygodnie, utrwala nawet 3 miesiące. JEDEN NAWYK. Czyli np jedzenie regularnych posiłków. Dla osoby, która jadła od przypadku do przypadku, na sniadanie piła kawę, a wieczorem na kolację odgrzewała sobie mrożoną pizzę, wdrożenie 4 regularnych, jakichkolwiek posiłków, będzie rewolucją. Wymaganie wówczas, żeby te posiłki były idealnei zbilansowane, bezglutenowe i z niskim IG, to zdecydowanie zbyt dużo.
Jeśli “dieta” ma być procesem zmiany nawyków-a tylko to da długotrwałe efekty-to musi być dopasowana indywidualnie do człowieka. Ważna jest świadomość, ile kalorii, jakiej jakości produkty jemy, jak czujemy się po konkretnym posiłku, jak reaguje nasze ciało, czy mamy możliwość zjedzenia w komfortowych warunkach, np w czasie przerwy w pracy. Ważne jest też, czy to, co jemy, nam smakuje, dostarcza przyjemności na poziomie zmysłów, czy możemy cieszyć się wspólnymi posiłkami z bliskimi, wyjść do ulubionej knajpki. Jeśli 80% naszej diety to będą świadome, służące nam i naszemu celowi wybory, to pozostałe 20% możemy zostawić sobie na przyjemności-te produkty, które są “zakazane”. Wystarczy tylko uwzględnić je w swoim bilansie kalorycznym, nie karać się za ich zjedzenie, a świadomie i ze smakiem zjeść. Choćby ciastko do popołudniowej kawy. Ważne, by zachować proporcje.
W procesie zmiany nawyków ogromną rolę odgrywa nasza głowa i emocje. Myślę, że już większość ludzi zna podstawowe zasady zdrowego żywienia, ale z jakiegoś powodu często nie jest w stanie ich zrealizować. Sęk w tym, że to nie my mamy się dopasować do diety, a dieta do nas. Ktoś, kto nie lubi pomidorów, nie zacznie ich jeść tylko dlatego, że są zdrowe. Jeśli łatwiej jest nam zachować zdrowe podejście, jedząc codziennie kostkę czekolady, to dlaczego tego nie robić? Nie ma sensu dzielić życia na to w trakcie diety i to po, kiedy już będziemy mogli jeść, co nam się zamarzy w dowolnej ilości. Zdradzę wam sekret-nie istnieje życie po diecie 😉 bo życie dzieje się ciągle tu i teraz, a nasze codzienne wybory żywieniowe mogą krok po kroku wspierać nas w byciu w dobrostanie fizyczno-psychicznym.
Autor artykułu: Trenerka Ania Zagrobelna